sobota, 28 maja 2016

Co można zepsuć w gospodarstwie agroturystycznym ?

    Oczywiście, to co w każdym domu. Talerze,szklanki, kubeczki, klosz od żyrandola, pojemnik na mydło w płynie...żaden problem, każdemu się zdarzy, niekoniecznie pod wpływem. Gość się przyzna,  przeprosi, zapłaci, choć nie wymagam tego. Jak jedna pani kiedyś wzięła ręcznik przez pomyłkę, to odesłała. A tylu wtedy miałam gości, że nawet bym się nie doliczyła. Ale ostatnie awarie przyprawiły mnie prawie o łzy. Na jedną  noc przyjechali rodzice z dwójką dzieci. Zwiedzili Kazimierz, w czwartek mieli jechać do Bałtowa. Lekko po 10 odjechali, ja biegiem sprzątać, bo nowi goście już na podwórku i to wcale nie jedną nogą....Zmieniam pościel, rzut oka na szafkę: połamana lampka. Rzut oka na drugą szafkę...druga złamana lampka. Prawie zemdlałam.  Trzeciej lampki nie widzę. Ryczeć mi się chce, sprzątam dalej;  wycieram szafę, nagle lampka prawie spada mi na łeb. Na szczęście cała. Lampki  solarne, bez kabla, ciężkie, solidne i byłam pewna, że metalowe, ale jak się przekonałam metal jest z wierzchu, w środku są plastikowe, mimo wszystko nie wiem, ile trzeba było włożyć siły i jakiego sposobu użyć, żeby je złamać. I jak tym małym dzieciom się to udało  i co na to rodzice? Aż mnie korci, żeby spróbować złamać jedną z tych, które pozostały w całości.
   Ale żeby nie było, że goście tylko psują. Jeden z gości na widok obracającego się kranu w łazience, od razu go przykręcił; nasmarował drzwi, żeby nie skrzypiały. Inny dokręcił śruby w leżakach. Kolejny naprawił suszarkę do grzybów, obciął żywopłot...Generalnie całkiem sporo pożytku z tych moich gości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz