sobota, 4 kwietnia 2015

a pierwsi powtórkowi goście to studenci z Warszawy...Pierwszy raz byli w lipcu (tak się złożyło, że byli razem ze wspomnianymi we wcześniejszych postach gośćmi z Łodzi)....przyjechali w czwórkę, spóźnieni parę godzin, zajęli pokój numer 1..Ich celem był Kazimierz...i co? i kicha! Olali Kazimierz...siedzieli cały czas w Rzeczycy...takiej reakcji można spodziewać się po gościach w wieku 45 plus...ale po małolatach?! Cisza i spokój?! Ze dwóch chłopaków wybrało się w sobotę wieczorem do Kazika, poszli z buta i zaraz wrócili...Bardzo mili i sympatyczni,zjadali wszystko, co im dałam...(tacy grzeczni, albo ja taki miszcz gotowania;) ) Nawet jeden zlikwidował jakiś napis na nowym odbiorniku TV ( w końcu  Politechnika Warszawska)...a z tydzień czy dwa wielki ekran telewizora był mniejszy o połowę przez 75 jakichś dziwnych pierdół dookoła...no i w listopadzie zadzwonili, że chcą wrócić  na sylwestra..i to nie w czworo, a w 11, albo nawet 12 osób... Pokoje duże, zmieszczą się, pomyślałam...a że miałam już umowę podpisaną na pracę w Alpach, to w domu powiedziałam w ostatniej chwili....ale załatwiłam pomoc. Mamusia do tej pory o nich opowiada, taka zachwycona...a Tatuś aż na pogotowiu wylądował..przypomniał sobie studenckie czasy i pił z chłopakami....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz